MIŁOŚĆ NIE JEST OKRUTNA TO MY JESTEŚMY OKRUTNI MIŁOŚĆ NIE JEST GRĄ TO MY ZROBILIŚMY GRĘ Z MIŁOŚCI

Ważne

Następny rozdział: 06.08.2017

Rozdziały pojawiają się co jeden lub dwa tygodnie. Nie informuję o tym, zatem polecam obserwować bloga lub zwracać uwagę na to miejsce, ponieważ data czy informacja o ewentualnych opóźnieniach, zawsze pojawią się właśnie tutaj.

Wszystko co znajduje się na blogu jest wytworem mojej wyobraźni. To fikcja literacka osadzona w realnym świecie. Niektóre elementy fabuły mogą nie zgadzać się z faktycznymi wydarzeniami.

Pragnę zaznaczyć, że w tekście mogą pojawić się wulgaryzmy czy treści o zabarwieniu erotycznym.

Na blogu pojawia się opowiadanie autorskie, które jest stworzone tylko i wyłącznie przeze mnie. Zakazane jest kopiowanie treści.

Drogi czytelniku, każda opinia jest na wagę złota, dlatego jeśli przeczytałeś to pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza :)

Popularne posty

admission

||
Choć mówią, że jestem Piękna, bliżej mi do Bestii. Los obdarzył mnie sercem z odłamkiem magicznego lustra Królowej Śniegu. Nie byłam w stanie pokochać. Byłam oschła i oziębła. Trzymająca ludzi na dystans... Mieszkałam w zamku, do którego nikogo nie wpuszczałam. Sama wychodziłam tylko czasami, żeby odciąć się od tego, co dzieje się w mojej głowie.
Ale przecież życie to nie bajka. Nic nie jest tylko czarne albo tylko białe. Od jakiegoś czasu wszystko wydaje mi się bardzo skomplikowane, chociaż nie powinno. Bo w końcu albo się kogoś kocha albo nie, prawda? Przecież wszystkie lęki i bariery siedzą w naszych głowach i jedyne co musimy zrobić... To mieć odrobinę silnej woli, by to sobie uświadomić.

Tamtej nocy wróciłam do mieszkania później niż powinnam. Zatłoczony Nowy Jork nie jest do końca bezpieczny po zmroku dla samotnych kobiet jak ja. Szczególnie tych, ze złamanym sercem. Wyglądają na łatwy cel. I takim właśnie są. Nieuważne, załamane, zrozpaczone, poszukujące ciepła i zrozumienia. 
Popełniłam błąd. Podjęłam złą decyzję. Nie raz tak jeszcze zrobię. Ale w tamtym momencie, chciałam zamknąć się w mieszkaniu i wyć. Czułam się tak, jakby ktoś rozrywał mnie na kawałki. Jakby moje ciało się rozpadało, płuca zapadały, a skóra płonęła. Każda komórka chciała do niego, a ja go odrzuciłam. Zmiażdżyłam mu serce, zawiodłam i złamałam. Więc wyjechał... Odszedł tak jak chciałam. 

Głupia ja. 

Następny ranek powitał mnie słońcem i śniegiem prószącym z nieba. Miałam wrażenie, że spadają gwiazdy i pomimo powtarzania w kółko tego samego marzenia, ono uparcie się nie spełniało. Więc jak mantrę mówiłam sobie o poranku, w południe, wieczorem i w samym środku nocy:

Niech zdarzy się cud. Niech on do mnie wróci.

Ale telefon milczał. Nikt nie pukał do drzwi. Mieszkanie nagle zdawało się być jak na drugim końcu świata: dalekie i niedostępne. 
A ja leżałam ze wzrokiem wbitym w pustą ścianę i dwa dni nie miałam ochoty się ruszyć. Wiedziałam, że zapłacę za wszystko co zrobiłam. Ale strach mnie paraliżował. Nie potrafiłam sobie poradzić z demonami siedzącymi w mojej głowie. Nadal nie potrafię. Ale z nim było łatwiej.
Wstałam z łóżka dopiero, gdy ona wpadła do mojego mieszkania, nie wiedząc co się ze mną dzieje, chwaląc siebie, za dorobienie kluczy. Jej wrzaski raniły moje uszy, a radosne promienie skaczące po ścianie, oczy i serce. Awantura jaką mi urządziła umilkła, gdy zobaczyła w jakim jestem stanie. Chyba wyglądałam jeszcze gorzej niż się czułam, chociaż myślałam, że to niemożliwe. Nie była nawet pewna czy żyję, bo moja klatka piersiowa się ledwo unosiła.
Ale oddychanie bolało. Więc nabierałam mniej powietrza. Nie umiałam oddychać pełną piersią. I dopiero wtedy sobie to uświadomiłam. 
Nie wiedziała co się stało. Chciała mnie zabrać do lekarza, wezwać specjalistów. Ale to by nie pomogło na złamane serce.  
Więc wstałam i siadłam przed komputerem. Wpatrywałam się chwilę w ekran i migający kursor... Nie wiedziałam jak zacząć...

— Ktoś strzelił ci prosto w serce, Skarbie.

 Te słowa nadal dudniły mi w głowie, chociaż wypowiedziane zostały kilka dni temu. Obca od razu mnie rozgryzła. Dotknęła tego punktu, który bolał najbardziej. A liczyłam, że to nie takie oczywiste, że przemknę przez miasto niezauważona, by oddać się rozpaczy w domowym zaciszu.
Więc zaczynam od końca. Historię, która może się wydawać banalną. Niemal bajkową. Ale nie liczcie na szczęśliwe zakończenie i dopisek: I żyli długo i szczęśliwie.


_____

Z informacji czysto technicznych: nie jest to prolog. To wprowadzenie do opowiadania. I nie, nie będzie ono pisane z punktu widzenia głównej bohaterki, aczkolwiek co jakiś czas będą pojawiały się takie przerywniki, które będą odsłaniać jej uczucia i przemyślenia, dotyczące najważniejszych wydarzeń w danej części. Jeszcze nie wiem czy będą to oddzielne fragmenty, czy takie, dopisane do rozdziału. W każdym razie niemal wszystko kursywą to jej przemyślenia.
Na oficjalny prolog zapraszam w przyszłym tygodniu ;) 

5 komentarzy

  1. Moja droga, dopiero teraz zorientowałam się, że rozpoczęłaś nową historię.
    Cieszę się. Wiem, że prowadzisz jeszcze jednego bloga, ale tam jest tyle rozdziałów, że trochę nie mam siły się za to brać. Wolę być z czymś w miarę na bieżąco.
    Co do tego wstępu, wydaje się być w sumie dosyć banalny, to prawda, ale jednak napisany w sposób lekki i dosyć przemyślany. Na razie pokazałaś nam punkt, w którym życie bohaterki się rozsypało. Pewnie teraz poznamy ten, kiedy jej życie zacznie się zmieniać po poznaniu tego mężczyzny. Jestem go bardzo ciekawa. :)
    Czekam na nowy rozdział.
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blog uruchomiłam dopiero niedawno, także to wszystko jest świeże bardzo :)
      Tak, trochę zaczęłam opowiadanie od środka. Mam tylko nadzieję, że podołam wyzwaniu jakie przed sobą postawiłam :)

      Rany, muszę też nadrobić zaległości u Ciebie. Ostatnio wyłączyłam się z czytania blogów i skupiłam na książkach. Ale już wracam :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Cześć. Trafiłam tutaj przez zamieszczoną reklamę na jednym z katalogów i chyba mogę powiedzieć, że zauroczyłam się Twoim blogiem od pierwszego spojrzenia. Serio. Musimy mieć chyba podobny gust, bo ja ostatnio mam fazę na minimalistyczne szablony. Widać również, że przykładasz się do tego co robisz. Twoje zakładki wydają się być naprawdę dobrze dopracowane i wiele mówią o Tobie jako autorce, ale również o tym, czego będzie dotyczyło opowiadanie. Dlatego ja już z czystym sercem mogę zapowiedzieć, że zostaję tu na dłużej. Lubię czytać o kobietach z problemami, bądź nieciekawą przeszłością. W dodatku wydaje mi się, że główna bohaterka, na etapie na jakim nam ją przedstawiłaś sama do końca nie wie czego chce. Odtrąca mężczyznę, po czym chce by on do niej wrócił. Jestem niesamowicie ciekawa jakie motywy nią kierują i jaka tak naprawdę jest ta dziewczyna. Zauważyłam też, że utworem przewodnim jest „No Light, No Light”. Kocham ten utwór, tak samo jak całą twórczość Florence, więc tym również mnie kupiłaś. Jeszcze dodam tylko, że zakładka z bohaterami jest genialna, chociaż wkradły Ci się tam dwa drobne błędy. Po pierwsze Alexander został artystką zamiast artystą, po drugie w opisie Vee, narratorka zwierza się, że jest jedynaczką a wcześniej mamy postać Ryana, brata Ivy :)

    Czekam z niecierpliwością na prolog. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że opowiadanie przypadło Ci do gustu jak na razie i mam nadzieję, że sprosta wymaganiom :)
      Ja też uwielbiam Florence, a "No Light, No Light" jest chyba jednym z moich ulubionych jej utworów :)
      Staram się zawsze dopracować wszelkie zakładki, bo jestem chorą perfekcjonistką :D Wszystko staram się sprawdzać milion razy, dlatego dziękuję za wypisanie tych błędów bo zupełnie ich nie zauważyłam!

      Zapraszam serdecznie na prolog już w niedzielę :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. JEZU! Nie zauważyłam tej notki! Pędzem czytać. :P

    OdpowiedzUsuń